niedziela, 27 marca 2016

 Muzyka zawsze była nieodłącznym elementem mnie, mojej osobowości, moich uczuć.
 Przy niczym nie potrafię popłakać się tak jak przy muzyce.
Albo być taka radosna. Tylko muzyka tak na mnie wpływa, zastanawiam się dlaczego.

Ostatnio gdy rozmawiałam z kimś bardzo mądrym, ta osoba powiedziała, że ja właściwie mam łatwiej, bo mam wiele sposobów w których mogę rozładować emocje: muzyka, grafika, fotografia itd itd. Ale równocześnie mam gorzej, bo to wszystko wpływa na mnie bardziej; bo czuję jakby mocniej Więc muzyka rodzi uczucia? Z reszta jaki byłby Świat bez muzyki? Taki szary, cichy, bez uczuć. Nie chciałabym takiego świata. Zawsze chciałam moc umieć grać na czymś i śpiewać przy okazji tak na luzie. Keyboard jakoś mnie nie ciągnął. I poznałam Jasia: tu zaczęła się moja przygoda z Ukulele Praktycznie się z nim nie rozstawałam, jeździło ze mną nawet na wakacje. Pokochałam ten instrument i tyle. W moich pasjach właściwie nie trudno się pogubić( chociaż teraz nie mogę rozwijać żadnej z nich), ale o tym może innym razem.
Muzyka właściwie nie jest moją pasją.
Jest moja częścią, bo bez niej nie dałabym rady. Nie liczą się dla mnie żadne gatunki, liczy się muzyka - po prostu.
 Ktoś bardzo bliski powiedział mi kiedyś:
"Kotku muzyka w tych czasach to nie jest panowanie nad dźwiękami. Muzyka to panowanie nad ciszą" 
I stwierdzam że miał rację. W tym świecie jest zbyt wiele rzeczy, dźwięków; żeby muzyka była czymś wyjątkowym. Dlatego trzeba uważnie jej słuchać.
Nie tylko słyszeć.
Słuchać i czuć. 

Tak jak czujesz łzy na policzku
Albo uśmiech na ustach
Tak samo trzeba czuć muzykę.
Jeszcze zależy jaką, muzyka tworzy stereotypy. Tworzy swoich fanów. Subkultury. Ludzie przywiązują się do ideologii tej muzyki. Do tego stylu muzyki. Według mnie muzyka powinna po prostu łączyć, a nie dzielić. Nie powinno być barier między rodzajami muzyki i ich subkulturami. Podziały są bez sensu w czymkolwiek, no, ale to tylko moje zdanie. Więc muzyka może wywołać u nas smutek lub poprawić humor. A czym dla was jest muzyka?
W sumie zastanawiam się, dlaczego aż tak potrzebuję tego wyrażania uczuć w czymkolwiek, zbyt mało emocji wyrażam. Za dużo zamykam w sobie.

piątek, 4 marca 2016

I'm faded

Zawsze zastanawiało mnie jak inni ludzie przyjmowali do wiadomości różne rzeczy. Od niezapowiedzianych kartkówek po śmierć bliskich, na ile byli wrażliwi, co ich dotykało, czy tak jak mnie? Może nie robiło im to różnicy?Czasem zastanawiam się jakby to było gdybym była kimś innym, gdybym czuła inaczej i gdyby świat byłby dla mnie całkiem odwrotny do teraźniejszego świata, bo przecież żyjemy w tym samym świecie, ale każdy z nas postrzega go inaczej i tak naprawdę ma swój osobny świat. Jaki jest Twój? Jaka jest Twoja pierwsza myśli kiedy otwierasz oczy? Myślisz "Znowu poniedziałek.", "Chcę umrzeć.", "Dlaczego Ciebie tu nie ma"; czy może budzisz się obok ukochanej osoby i po prostu się uśmiechasz?   


 Może nie to daje ci szczęście, może uśmiechasz się z myślą, że dziś poniedziałek? To zabawne jak bardzo się różnimy, kiedyś nie wierzyłam, że tak po prostu można nie czuć. Nie czuć nic, ani bólu, ani radości. Jeśli nie czujesz czegokolwiek to czy deszcz na Twojej skórze jest tak samo zimny i mokry? Skoro nie czujesz niczego wobec innych, dlaczego więc czujesz cokolwiek wobec siebie? Kiedyś nie wierzyłam, kiedy ludzie mówili, że tak po prostu nie wiedzą co mają robić, jak żyć. W sumie tak patrząc na samobójców są to osoby nie te, które nie chcą żyć. Nie wiedzą JAK mają żyć. Ale skoro nikt z nas nie wie jak żyć, czy wszyscy jesteśmy samobójcami? Jeśli już nic nie czuję, to znaczy, że wyblakłam tak? Znikam? Zmierzam do punktu "Nie wiem co dalej" i zaraz zniknę? Może tylko na chwilę tracę kolory, żeby potem mieć nowe, piękniejsze? Zbyt dużo pytań, na których nie ma odpowiedzi. Może są, ale jeśli są to na pewno bardzo ukryte.
 Albo to ja nie chcę znać na nie odpowiedzi.


“Pewnego dnia, ty i ja, obudzimy się i wszystko będzie w porządku. Może nie dziś, może nie jutro, ale kiedyś. Kiedyś. Obiecuję Ci to.”
— Fisher Amelie ‘Callum & Harper’